Produkt z logo marketu jest tańszy? Bzdura!

Michał Stangret
16.01.2012
Kupujesz w hipermarketach i wierzysz, że produkty oznaczone nazwą sklepu są najtańsze? Uważaj! To nie zawsze prawda

Życie coraz droższe, inflacja rośnie, Polacy szukają sposobów na tańsze zakupy. Czytelniczka z Warszawy postanowiła, że raz na dwa-trzy tygodnie po chemię oraz mąkę, cukier, konserwy, olej, czy słodycze będzie jeździć do któregoś z tańszych sklepów typu Biedronka, czy Tesco. - Kierowałam się sugestiami znajomych, od których od dawna słyszę, że w dyskontach jest taniej, bo mają wiele produktów firmowanych markami własnymi - mówi.

W Tesco na Mokotowie już sięgała po opakowanie papieru toaletowego opatrzonego znaczkiem hipermarketu, wierząc, że to najtańsza oferta (6,99 zł). Ale uważniej przyglądając się półkom zauważyła identycznej wielkości opakowanie innej marki za 4,69 zł. - Podobnie było z mąką. Kilogramowa paczka standardowej mąki pszennej z napisem Tesco kosztowało 2,29 zł. Taka sama torebka ale z napisem "Mąka Wrocławska" była za 1,47 zł - opowiada.

Zapytała pracownika sklepu, jak to możliwe, że produkt z logo Tesco jest droższy niż markowy? Tylko się uśmiechnął.

- Oczywiście wybrałam markowy. Ale już w domu na obu opakowaniach przeczytałam notkę małym drukiem że "wyprodukowano je dla Tesco". Dlaczego sieć się tym nie pochwaliła, opatrując tańszy produkt swoim logo?

By klienci byli bardziej zadowoleni

Michał Sikora, rzecznik Tesco Polska, przyznaje, że to celowe działanie. Sieć wprowadziła kilkanaście nowych marek sporo tańszych, niż ich odpowiedniki z nazwą sklepu eksponowaną na opakowaniu. - To nasza odpowiedź na ofertę dyskontów. Mamy też produkty z logo Tesco, które mają konkurować z popularnymi markami. Jedni klienci wybiorą produkt tańszy, inni docenią nasz towar. I obaj będą zadowoleni - mówi.

Wstydzimy się kupować z logo sklepu

W centralach sieci handlowych głowią się, dlaczego w tak bogatych krajach jak Szwajcaria, Belgia, czy Dania produkty pod markami własnymi stanowią aż 50 proc. sprzedaży sieci sklepowych, a u nas ledwie 10 proc. Grzegorz Szafraniec z miesięcznika "Wiadomości handlowe" uważa, że ich renomę mocno popsuła kilka lat temu nieobecna już na naszym rynku sieć Leader Price. - Na sygnowane tą nazwą produkty mówiono "lider szajs". W efekcie do dziś jesteśmy uprzedzeni do produktów z logo sklepu. Dla Polaka oznaczają wyjątkowo niską jakość - tłumaczy.

Coraz więcej sieci, walcząc o poprawę wizerunku swoich produktów, wprowadza ich tańsze odpowiedniki, pod nowotworzonymi, nieznanymi markami. - Przeciętny Polak sięgnie po nie chętniej niż po towar sygnowany nazwą sieci. A na to, co napisane małymi literami (że w rzeczywistości oba towary wyprodukowano dla sieci) nie zwróci uwagi - mówi.

Oprócz Tesco własnymi markami żonglują dyskonty, jak Biedronka i Lidl, ale można się spodziewać, że kolejne sieci pójdą w ich ślady.

Masz temat dla reportera Metra? Napisz do nas: metro@agora.pl

  • Podziel się