Wraz z upałami przyszła nowa moda na artystyczne poparzenia

Agata Piasecka
02.07.2015 14:59

TWIITER CAMBIO DIGITAL

Fala gorąca przywiała na Twittera modę na zdjęcia poparzeń słonecznych, układających się w przypominające tatuaże wzory. Dermatolodzy radzą jednak ja zignorować

Jeszcze do niedawna jeśli komuś zdarzyło się zasnąć na plaży z ręką na brzuchu albo w okularach słonecznych i dorobił się białych plam na poparzonej słońcem skórze, reagował na to przerażeniem. Teraz być może z uśmiechem wrzuci swoje zdjęcia na Twittera i Instagram. Osobliwy trend na "sunburn art" coraz szybciej rozprzestrzenia się w mediach społecznościowych. Pomysłów na zrobienie sobie "słonecznych tatuaży" jest wiele - jedni próbują opalić się w ulubione logo, np. Batmana albo w tribalowe wzorki. Dermatolodzy ostrzegają jednak, że taka moda może być bardzo niebezpieczna, a jeśli uzyskany wzór jednak nie przypadnie nam do gustu, trudno będzie się go pozbyć. Znikanie oparzenia zależy od tego, jak szybko złuszcza się naskórek i w niektórych przypadkach z wypalonym znakiem Batmana będzie trzeba chodzić nawet kilka miesięcy. A konsekwencje mogą być długofalowe. - Nierozważne opalanie może prowadzić do oparzeń pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia, co powoduje powstanie bąbli i blizn. A długofalowo także zwiększyć ryzyko powstania nowotworów. Nie tylko czerniaka, ale też nabłoniaka i raka kolczysokomórkowego - ostrzega dr Monika Serafin, dermatolog z kliniki Novaderm.

Zobacz także
  • Podziel się