Nie ma jednej słusznej diety. Psa trzeba karmić tak, żeby odpowiadało to jego trybowi życia, wiekowi, rasie, dolegliwościom, no i możliwościom właściciela.
Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, czy lepiej psu podawać gotowe karmy, czy gotować samemu w domu.
- Pies jest z człowiekiem już 20 tys. lat. Kiedyś nie było gotowych karm, więc jadł to, co ludzie albo to, co sobie upolował lub znalazł. Pies jest mięsożerny i musi jeść białko, a wszystko inne jest dodatkiem. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby jadł dokładnie to samo co ludzie, chociaż jeśli dostanie kiełbasę z przyprawami, to też sobie poradzi, bo najwyżej ją zwróci - mówi Adam Modrzewski, weterynarz z 30-letnim doświadczeniem z warszawskiej przychodni Manta.
Dwa ważne pytania
Jeżeli właściciel psa uważa, że żadne gotowe karmy nie dorównają temu, co sam przygotuje swojemu pupilowi, może wybrać taki wariant. Ale wcześniej powinien sprawę dokładnie przemyśleć.
- Trzeba sobie postawić dwa ważne pytania - podpowiada Aneta Awtoniuk, behawiorystka i instruktorka szkolenia ze szkoły dla psów Azorres.
Pierwsze - czy będę w stanie stale gotować psu przez następne kilka lat. Bo - jak tłumaczy Aneta Awtoniuk - w przeciwieństwie do człowieka psy nie powinny mieć urozmaiconej diety i częstych zmian menu. Ich flora bakteryjna przystosowuje się do tego, co trafia miski i uczy się trawić właśnie takie składniki. Zbyt częste zmiany szkodzą, źle wpływają na układ pokarmowy zwierzaka.
Drugie pytanie - czy sami, nawet wspierając się mnóstwem informacji, jesteśmy w stanie tak zbilansować dietę, żeby pies dostawał wszystkie potrzebne mu mikro- i makroelementy oraz pozostałe składniki.
- Mało kto rozsądny odważy się samodzielnie suplementować dietę czworonoga, ale jeśli na obydwa pytania odpowie "tak", może się podjąć tego zadania - uważa behawiorystka. - Musiałby jednak nie tylko bardzo precyzyjnie wszystko wyliczać, ale też robić regularne badania krwi itp. Mimo że mam takie możliwości, nie podjęłabym się tego.
Prawdopodobnie więc lepiej będzie zdać się na gotowe karmy. Ale nie na te tanie, tylko takie z wyższej półki, najlepszej jakości. Mają odpowiednio zbilansowane składniki i są skomponowane zależnie od przeznaczenia - inaczej dla psów aktywnych, młodych, z długą sierścią, po kastracji; każdy z takich zwierzaków potrzebuje innej diety i dodatków.
Zakazane smakołyki
Bez względu na rasę i wiek psa, karmiąc go, należy uwzględnić to, czego na pewno nie powinno się mu dawać. Z kośćmi sprawa nie jest prosta. Psy je uwielbiają i jedzą od zawsze. Ale z zastrzeżeniami. Lepiej nie podawać długich kości z drobiu, królików i dziczyzny, bo podczas gryzienia odrywają się od nich ostre kawałki, które mogą uszkodzić jelita. Ostrożnie też z kośćmi w przypadku starszego czworonoga. Można natomiast podać kości cielęce lub wołowe razem ze ścięgnami i chrząstkami.
Na zakazanej liście powinny się na pewno znaleźć: czekolada (zwłaszcza gorzka), cebula, czosnek, mocno przyprawiane potrawy, także wędliny, zwłaszcza z dużą ilością soli i ostre, surowe białko jajka, wszelkie słodkości oraz rzeczy smażone i bardzo tłuste.
- Pies jest mięso-, a nie tłuszczożerny i trzeba to uwzględnić w jego żywieniu. - Raczej nic się nie stanie, jeśli raz czy dwa zwierzak zje np. hamburgera, ale jeśli będzie je dostawać często, to się pochoruje. Tak samo zresztą jak człowiek - podkreśla Adam Modrzewski.
Jedzenie trzeba zdobyć
Uważnie trzeba też karmić psa podczas szkolenia. Najlepiej nagradzać go za postępy lub za wykonanie zadania tym, co najbardziej lubi, a więc np. zabawą z właścicielem. Czasami, jeśli zrobi jakieś szczególnie trudne zadanie, można mu dać dodatkowo coś specjalnego, np. serce drobiowe albo kawałek wątróbki. Ale zwykle należy go nagradzać jedzeniem, którym normalnie się go karmi.
- Jako nagrodę dajemy nie nowe, dodatkowe rzeczy, tylko to, co pies je na co dzień. Najlepiej dzienną dawkę karmy traktować jako nagrodę - tłumaczy Aneta Awtoniuk. - Dlaczego? Bo pies musi zapracować na jedzenie. W naturze on poluje, zdobywa pożywienie i tutaj powinno być tak samo. Robimy psu krzywdę, dając mu pełną miskę za nic.
Specjalistka zwraca uwagę, że używanie smakołyków jako nagród może nie tylko przyczynić się do nadmiernego tycia, ale też "rozpuścić" czworonoga: - Zdarza się, że po dwumiesięcznym szkoleniu pies przestaje jeść, bo wcześniej dostawał rarytasy. A później co? Wie, że jeśli zignoruje karmę w misce, to w końcu uda mu się wymusić smakołyki - przestrzega Aneta Awtoniuk.