Kosmiczne podróże coraz bliżej? Prywatna rakieta szczęśliwie wylądowała na Ziemi

Alicja Bobrowicz
25.11.2015 14:26
Blue Origin przeprowadziło test statku suborbitalnego New Shepard na zlecenie właściciela, milionera Jeffa Bezosa

Blue Origin przeprowadziło test statku suborbitalnego New Shepard na zlecenie właściciela, milionera Jeffa Bezosa (AP / AP)

To przełomowy lot, pierwszy udany. Firma Blue Origin wysłała rakietę na krawędź kosmosu i szczęśliwie ściągnęła ją z powrotem

Działająca od 2000 roku firma należy do Jeffa Bezosa, milionera i założyciela Amazona. - W naszej bazie w Zachodnim Teksasie schowaliśmy bezpiecznie tę najrzadszą z bestii, używaną rakietę - pochwalił się na jej blogu. Bezos chce uruchomić komercyjne loty w kosmos. Dotychczas za takimi przedsięwzięciami stały rządy i ich budżety.

Test odbył się w poniedziałek, po cichu, bez obecności kamer. Blue Origin umieściło nagranie z historycznym lądowaniem dopiero dzień później.

Rakieta wystartowała z ośrodka badawczego w Van Horn w Teksasie wzbiła się na wysokość 100,5 km. A to oznacza, że lekko przekroczyła granicę pomiędzy atmosferą a przestrzenią kosmiczną. Tam uwolniła kapsułę New Shepard, która może przewieźć sześciu pasażerów. I bezpiecznie wróciła na Ziemię, wylądowała bez problemu w odległości 1,37 m od środka lądowiska. Kapsuła wróciła bez problemu, dzięki sile grawitacji i spadochronom.

 

To przełom. Do tej pory rakiety były spisane na straty. Żadna nie wracała: płonęły w atmosferze lub rozbijały się przy lądowaniu. Te niepowodzenia oddalały w czasie marzenia o lotach kosmicznych, bo rakieta to najdroższy element przedsięwzięcia. Sprawna, rakieta wielokrotnego użytku, znacznie obniżyłaby koszty.

"Wkrótce będziecie mogli wejść na pokład New Shepard i wrócić do domu jako astronauci" - napisał milioner.

Jeff Bezos wyprzedził tym samym Elona Muska, milionera (twórca m.in. spółki PayPal i Tesla Motors) i właściciela firmy SpaceX, która także regularnie testuje kolejne rakiety. Konkurent pogratulował mu sukcesu za pośrednictwem Twittera. Ale dorzucił, że "trzeba odróżnić przestrzeń kosmiczną od orbity". Bo im wyżej, tym prędkość i energia większa, więc i lądowanie trudniejsze. Musk powiedział swojemu biografowi amerykańskiemu dziennikarzowi Ashlee Vance'owi, że chciałby umrzeć na Marsie. - Ale nie w trakcie lądowania. Chciałbym pojechać tam, wrócić za jakiś czas, a potem pojechać, kiedy będę miał 70 lat czy mniej więcej tyle i tam zostać. Jeżeli sprawy dobrze się ułożą, tak będzie. SpaceX istnieje od 2002 roku, trzy lata temu wygrała przetarg NASA na zaopatrywanie astronautów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

 

Kosmiczne wycieczki ma zamiar organizować także Brytyjczyk Richard Branson, właściciel Virgin. Od lat zbiera zaliczki od przyszłych pasażerów. W ub. roku podał, że sprzedał 680 biletów (wartość jednego to 250 tys. dolarów). Z zaliczek, jakie wpłynęły, uzbierał na razie 80 mln dolarów. Zapłacili m.in. Tom Hanks, Leonardo DiCaprio, Ashton Kutcher, Paris Hilton i Stephen Hawking.

Rok temu jego statek SpaceShipTwo uległ katastrofie podczas testowego lotu. Zginął jeden pilot, drugi został ranny. Branson zapowiedział, że tragiczny wypadek nie zatrzyma projektu kosmicznego.

Zobacz także
  • Podziel się