Tom Justyniarski, organizator wydarzenia i współautor lektury szkolnej „Psie troski”, wpadł na pomysł czytania zwierzętom zupełnie przypadkiem. - Jedno z dzieci powiedziało mi, że czytało moją książkę swojemu psu. Pies był hałaśliwy, dużo szczekał, a wyciszał się, gdy ktoś czytał mu na głos. Pomyślałem sobie, że trzeba zorganizować coś podobnego na dużą skalę - przyznaje.
Pierwsza próba przypadła w sobotę na schronisko dla zwierząt w Słupsku. Rezultaty były zaskakujące. Psy, którym czytały dzieci, uspokajały się i w schronisku zapanowała niemal całkowita cisza.
- Zwierzę dzięki czytaniu uczy się kontaktu z innymi ludźmi, staje się łagodniejsze. Przez to ma większe szanse na znalezienie nowego domu - twierdzi Justyniarski.
Korzyści z akcji odnoszą też same dzieci. - Czytają psom, a więc nie są oceniane, nikt ich nie poprawia, kiedy się pomylą. Nie tylko uczą się płynnego czytania, ale zyskują pewność siebie - uważa organizator akcji. Każde z dzieci wybrało jednego psa, któremu będzie czytać regularnie - minimum raz w miesiącu.
Podobne wydarzenia mają odbywać się w innych polskich schroniskach - m.in. na Mazowszu i na Śląsku.