Jesteś lizakiem czy kręglem?

ol
18.08.2008 00:00
A może jabłkiem? Jeśli do tej pory nie zadałaś sobie tego, jak się okazuje fundamentalnego, pytania - najwyższa pora. Przekonują do tego Trinny i Susannah, kobiety, które dla mody zrobiły tyle, co Kopernik dla Słońca

Moda na biało - czerwoną

Ileż to razy stałam przed lustrem i załamywałam ręce. Niby wszystko w porządku, ale coś nie gra. Tylko co? Bo w końcu bluzka super - właśnie kupiona za ciężkie pieniądze, ulubione dżinsy i fajne buty. O chodzi? Wiem! Wszystko przeze mnie, nieszczęsny wystający brzuch i za grube uda. Jestem brzydka i muszę się z tym pogodzić.

Swoje przedlustrowe rozterki dzielę z rzeszą kobiet na całym świecie. Nawet supermodelki miewają chwile zwątpienia we własną urodę. A i gwiazdy filmowe wyglądają momentami jak strachy na wróble - wystarczy pooglądać ich zdjęcia "w cywilu".

Modelki i aktorki mają tabuny doradców, którzy zweryfikują nietwarzowy ubiór i poradzą, w co się ubrać, żeby wyglądać jak milion dolarów. Ale my, moje panie, wcale nie jesteśmy pozostawione na pastwę losu. Zwykłe kobiety mogą liczyć na pomoc Trinny Woodall i Susannah Constantine - angielskich dziennikarek i guru mody. W Polsce do tej pory mogłyśmy tylko oglądać ich programy telewizyjne: "Jak się nie ubierać", "Trinny i Susannah rozbierają" i "Trinny i Susannah rozbierają Wielką Brytanię". Teraz można już kupić pierwszą wydaną u nas książkę ich autorstwa. Wierzcie mi, "Księga kobiecych sylwetek" to prawdziwa biblia dla kobiet.

Jest kwintesencją wszystkiego, czego Trinny i Susannah uczyły podczas swoich programów - że nie chodzi o to, by mieć prostsze nogi czy kształtniejsze pośladki bez śladu cellulitu, ale wiedzieć, jak się ubrać, by ich nie było widać. Za to uwypuklić nasze walory - duży biust, kształtne łydki czy płaski brzuch. W świecie, gdzie pierwsze wrażenie jest podstawą, Trinny i Susannah pokazują, jak przy pełnej akceptacji niedostatków własnego ciała sprawić, by było ono piorunujące.

W książce stylistki opracowały własne typy figury kobiecej. "Odkryłyśmy, że tradycyjne definicje gruszki, jabłka, klepsydry i trójkąta są nazbyt zawężające" - piszą Trinny i Susannah we wstępie. "Rozbierałyśmy, rozkładałyśmy na czynniki pierwsze, przestawiałyśmy i rozciągałyśmy, aż wreszcie udało nam się na nowo pogrupować tysiące kobiecych ciał w dwanaście typów sylwetek".

Z ich pomocą dowiedziałam się, że jeśli wyglądam źle, to nie dlatego, że jestem brzydka, i wcale nie muszę się z niczym godzić. Według definicji stworzonych przez cudowny duet jestem "rożkiem", co oznacza w skrócie, że nad moją figurą dominują szerokie ramiona i za żadne skarby nie powinnam ich eksponować. W książce znalazłam informacje o tym, czego powinnam unikać oraz w jakie rzeczy koniecznie się zaopatrzyć. I już wiem, że wspomniana wcześniej bluzka zostanie podarowana koleżance o figurze wiolonczeli - ja w rękawach trzy czwarte i okrągłym dekolcie wyglądałam jak goryl, ona będzie prezentować się idealnie.

Trinny Woodall i Susannah Constantine to w Anglii i USA instytucja. Od 2000 roku doradzają kobietom. Najpierw na łamach "The Daily Telegraph", potem w serii programów. Wydały już siedem książek z poradami - aż dziw, że u nas pojawia się dopiero pierwsza. Stworzyły także własną kolekcję ubrań, które kupić można w internecie na stronach sklepu Littlewoods. Ich ogromna popularność zasadza się na tym, że w dobie anoreksji i operacji plastycznych mówią kobietom, że są piękne takie, jakimi je Bóg stworzył. I wcale nie muszą katować się dietami czy iść pod nóż. Wystarczy wiedzieć, jak się ubrać. Szkoda tylko, że ich nauki nie obejmują rodzaju męskiego. Bo choć w "Trinny i Susannah rozbierają" brały na widelec małżeństwa, a w "Trinny i Susannah rozbierają Wielką Brytanię" cały program poświęciły nauczeniu mężczyzn, że trzeba przykładać wagę do wyglądu, to jeszcze "męskiej biblii" nie stworzyły. Z tym większą niecierpliwością na nią czekamy. I liczymy, że trafi do Polski szybciej niż pozostałe pozycje autorstwa Trinny i Sussanah.

Masz temat dla reportera Metra? Pisz: metro@agora.pl

Zobacz także
  • Podziel się