Z Kazikiem Staszewskim rozmawia Artur Tylmanowski
Słuchałem tej płyty i przypomniała mi się "Ballada o cysorzu", którą nucił sobie mój tata, gdy miałem chyba siedem lat. Mówił, że piosenki Silnej Grupy pod Wezwaniem były puszczane przez radiowęzeł w jego akademiku. A kiedy ty to usłyszałeś?
Również i mi były one znane od lat bardzo wczesnych. Nawet podejrzewam, że to mogło być już pod koniec przedszkola, a na pewno we wczesnej podstawówce. Przypomniałem o tej muzyce na płycie "Oddalenie", gdzie zamieściłem sample z piosenki "Rozprawa o robokach", ale to nie tak, że od dłuższego czasu przymierzałem się, żeby to scoverować. Bardziej chodziło o moment, kiedy Silna Grupa pod Wezwaniem zaczęła zanikać w ludzkiej pamięci. Najpierw myślałem, żeby odkupić licencję od Polskich Nagrań i namówić Sławka Pietrzaka [szefa SP Records], żeby to jeszcze raz wydał w oryginalnych wykonaniach, oczywiście na kompakcie. Bo tego w ogóle na CD nie ma. Ale do tego nie doszło. Pomysł, by nagrać te utwory we własnych interpretacjach, narodził się po spotkaniu z Andrzejem Izdebskim, który stał się świetnym akceleratorem i zarazem medium do zrealizowania tego pomysłu. A nie chcąc się rozdrabniać taką działalnością autorską, bo dla tej jest teraz przeznaczony przede wszystkim czas pod nazwą Kult, postanowiłem sięgnąć do annału zawierającego piosenki Silnej Grupy pod Wezwaniem.
Gdy pada nazwa Silna Grupa pod Wezwaniem niektórzy, szukając odpowiednika, mówią: "To był taki polski Jożin z Bażin".
Nie wiem, na jakiej zasadzie funkcjonował Ivan Mladek u siebie w kraju. W każdym razie ja też się z takimi opiniami spotkałem. Silna Grupa pod Wezwaniem była zespołem oficjalnym. To nie była jakaś drugoobiegowa historia, jak np. Plastic People Of The Universe w Czechosłowacji. Oni pojawiali się w telewizji, nagrali płytę. Nawet zostali wytypowani do zaśpiewania na mundialu w Niemczech w 1974 roku. Ostatecznie pojechała tam Maryla Rodowicz i na ceremonii otwarcia mistrzostw świata zaśpiewała "Futbol, Futbol, Futbol". Ale w tle śpiewającej Maryli Rodowicz widzisz Jacka Hrabiego Nieżychowskiego (perkusistę Silnej Grupy pod Wezwaniem), walącego z całych sił w bęben.
Ale...
Właśnie - nie byli tak do końca tolerowani. Za nimi ciągnęło się takie odium pijaków, zadymiarzy. Kompletnie nieprawdziwe, coś tak jak w przypadku Niemena, którego decydenci nie kumali, ale coś czuli, że jest wyjątkowy, więc tolerowali, ale wraz z nim wysyłali medialny gnój. Pamiętam, oficjalnie gdzieś występowali, ale sprzedawano raz za razem propagandę, że a to pijani na scenę wyszli, a to się z kimś tam pobili. Tolerowano Silną Grupą pod Wezwaniem, ale przedstawiano ją w złym świetle.
Ich piosenki ciężko tak naprawdę sklasyfikować. Większość wesołych, rubasznych nawet. Trochę poważniejsze, jak "W Południe" czy "Mariola". A która piosenka wywarła najsilniejszy wpływ na ciebie?
Moim faworytem od zawsze, zanim zabrałem się do tego materiału, było "Piwko", czyli "Nie wiem za co, nie wiem skąd li, legną się dziwolągi". Ale właściwie wszystkie je lubię. Jest parę słabszych jak np. "Anusia" czy "Powódź". Tylko co do tej "Powodzi", to nie wiem, czy jest piosenką na miejscu. Czy jest powodem do uśmiechu dla tych, którzy powódź przeżyli? Ale to jest akurat tekst Macieja Zembatego utrzymany w konwencji jego charakterystycznego czarnego humoru. On przecież swego czasu śpiewał, że "W prosektorium nie jest źle".
Silny Kazik pod Wezwaniem to zatem linia z coverami zapoczątkowana "Melodiami Kurta Weilla i czymś ponadto" oraz "Piosenkami Toma Waitsa"?
Tak jest. To się wpisuje w cykl moich ulubionych artystów. Może nawet jeszcze bardziej, bo Weilla i Waitsa zrobiłem za namową osób trzecich. A to jest mój autorski pomysł, nikt mi nic nie podpowiadał.
To pewnie niebawem trasa Silnego Kazika pod Wezwaniem
Nie będę z tym projektem koncertował. Chyba żeby było jakieś masakryczne zapotrzebowanie, to wtedy tak. Poza tym myśmy to we dwóch z "Izim" (Andrzejem Izdebskim) zrobili. On zagrał na wszystkich instrumentach, a ja zaśpiewałem. Jakbym chciał z tym występować, to trzeba by było stworzyć nowy skład i uczyć ludzi tego repertuaru. Na dzisiaj, na teraz, na pewno nie.
A nowy repertuar Kultu już powstał?
Robimy. Jak będzie premiera tego, co stworzymy, to potem zagramy i wydamy "Kult MTV Unplugged". Nie chcę nagrywać teraz z Kultem piosenek już kiedyś nagranych. Najpierw materiał premierowy! Muszę zatem dużo nowych porobić. Jest ich już sporo, ale jeszcze trochę brakuje.
Masz temat dla reportera Metra? Napisz do nas: metro(at)agora.pl